Strop wylany.
Kiedy kapie z nosa a gorączka rozsadza głowę ciężko się pisze. Zrobiłam sobie tygodniowy urlop od pisania. Pogoda w kratkę. Raz piękne słońce zaraz potem strugi deszczu. Budowlańcy zmagali się cały tydzień z układaniem zbrojenia i bloczków betonowych. Wczoraj dwunastu ludzi zasiliło plac budowy. A późnym wieczorem strop był gotowy. Aplauz sąsiadów i nasz był znaczny ( Canadian Whisky) Tyle było zamieszania, tłum ludzi, samochodów i emocji, że wszyscy zapomnieliśmy porobić zdjęć. I szkoda bo dużo się działo. Wydanie dzisiejszych fotek jest bardzo zachowawcze. Nie zrobimy więcej takiej gafy. Od dziś wozimy aparat w samochodzie!:):)Pustaki wypełnione betonem czekają w garażu na swoją kolej.
Jest i słup w salonie.Wyciągnięte rury do nawiewu mechanicznego.
Widok z holu.
Od strony salonu widać przejście do kuchni.
Tu będą wyprowadzone schody na poddasze.
Widok z boku domu będzie świecił pustką. Prawdopodobnie będziemy ostatnią inwestycją przy naszej ulicy. Byłoby fajnie mieć sąsiadów po obu stronach, ale nie można mieć wszystkiego ;)
Drugi bok domu dzielimy z wspaniałymi ludzmi. Zyczliwość i wielkie serce oto Oni :)